Chciałabym podziękować Wszystkim tym, którzy jeszcze tutaj
od czasu do czasu zaglądają. Za miłe słowa i opinie, które są dla mnie bardzo
cenne. Wiem, że za mało czasu poświęcam na blog pracowni, ale borykam się (zresztą
tak jak wszyscy) z notorycznym brakiem czasu. Łapię każdą chwilkę na pracę
artystyczną w mojej pracowni, aby oprócz zajęć, które prowadzę rozwijać swój
warsztat, bo bez praktyki, ćwiczeń nie ruszyłabym z miejsca. Odwiedzam inne blogi zazwyczaj przed snem, bo w
ciągu dnia niestety praca, praca i jeszcze raz praca! Wieczorami często nie mam już siły na nowe wpisy u siebie. Z racji dzisiejszego wolnego dnia też zrobiłam sobie
"własne" święto i chciałam podzielić się odrobinką mojej „rozdartej kreatywności”!
Rozdartej - bo robię wiele różnych rzeczy: i ceramika, i srebro, i szkło i
decoupage – trochę dużo tego w jednym worze, ale nic nie poradzę, że tak lubię
te wszystkie rękodzieła!!! Wymaga to czasami dwojenia się (dosłownie), bo często
robię parę rzeczy naraz, ale dzięki temu mogę się realizować!!! Jest co prawda
takie powiedzonko, że „kilku srok za jeden ogon się nie złapie”, a ja jak
zwykle na przekór wszystkiemu staram się udowodnić, że jednak można. Jak mi
dalej pójdzie? Nie wiem, ale muszę się przekonać na własnej skórze.
Poświęciłam ostatnio odrobinę
wolnej chwili na decu. Mam dużo szkła, więc odkurzyłam jeden kielich i
zanurkowałam w papierach ryżowych. Wybrałam z papierów Stamperii motyw twórczości
Alfonsa Muchy czeskiego malarza i grafika. Zrobiłam średni świecznik koniakowy (bardzo
lubię ten kształt), użyłam crackle do szkła również Stamperii i zielonej pasty
strukturalnej Texture Magic Delty. Całość wykończyłam pastą metalizowaną Angel i reliefami. Trudno
jest zrobić zdjęcia "szklanych" spękań, ale mam nadzieję, że odrobinę udało mi się
je pokazać na załączonych zdjęciach.
Natomiast moja osiemnastoletnia
córa, która praktycznie nie ma ciągot do trzymania pędzla tudzież lepienia z
gliny postanowiła również pobawić się trochę rękodziełem. Potrzebowała album na
zdjęcia, bo ma zdjęć mnóstwo, więc pod moim kierunkiem ozdobiła pastami
strukturalnymi album. Muszę powiedzieć, że wyszedł jej naprawdę
fajnie, no może trochę napis krzywo, ale uparła się wykonać go własnoręcznie
pędzelkiem, ambicja przeważyła górą. A dlaczego zatytułowała go „Klucz do wspomnień”…?
– bo w środku koniecznie musiały znaleźć się różowe klucze zrobione za pomocą
szablonów metalizowaną różową pastą. Chyba przeważył nad strukturą kolor, tak
przynajmniej się domyślam. Pozdrawiam Wszystkich serdecznie!!!
Śliczne prace, pozdrawiam cieplutko:))
OdpowiedzUsuńpiękności...pozdrawiam gorąco...
OdpowiedzUsuńślicznie te spekania wyszły na zdjęciu ... ja mam kielich taki duży ze spękaniami najlepiej wygladaja jak sie robi od środka wtedy widac spękania ... to córunia przesliczny albumik zrobiła ... brak czasu to chyba w wakacje każdemu doskwiera ... pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że można zrobić od środka, wypróbuję na pewno:-)Pozdrowionka!!!
OdpowiedzUsuń